[MiK] Hipnoza i flow
Miałem dzisiaj sen, w którym Piotr mnie zahipnotyzował.
Działo się to chyba na zajęciach z rodzaju "Pracy z flow", ale nie w Satwa Jodze, tylko w jakimś innym miejscu. Było to ciekawe, bo nigdy w życiu nie miałem styczności z hipnozą, ale jednocześnie miałem silne przekonanie czy pewność (tak, jak to bywa tylko we śnie), że tak właśnie czuje się człowiek zahipnotyzowany. Przypominało to trochę stan "odpłynięcia", jaki ma się w kilka-kilkanaście sekund przed zaśnięciem, ale z zachowaniem w jakimś sensie pełnej przytomności i dużej koncentracji.
Nie pamiętam, jakiej metody Piotr użył, ale w każdym razie kiedy wszedłem już w stan hipnozy chodził ze mną po pokoju i dawał mi różne sugestie w rodzaju "teraz zamknij oczy". Było to dość zabawne, bo z jednej strony robiłem dokładnie to, co mi powiedział, a z drugiej miałem poczucie, że wszystko to robię wyłącznie z własnej woli. Miejscami było to też trochę creepy, bo Piotr cały czas się zagadkowo uśmiechał i podśmiewał się ze mnie, kiedy bez wahania wykonywałem polecenia, ale przy tym był to jednak uśmiech serdeczny i budzący zaufanie, nie miałem poczucia niebezpieczeństwa czy że coś jest nie w porządku, czułem też, że w każdej chwili, jeśli tylko zechcę, mogę natychmiast wrócić do pełnej przytomności.
Później omawialiśmy to sobie w kółeczku razem z jakąś hipnoterapeutką (ale to była inna dziewczyna niż ta, co gościła u nas na zajęciach) i Piotr powiedział, że hipnozy często używa się w leczeniu osób z jakimiś traumatycznymi przeżyciami - po wejściu w stan hipnozy taka osoba odtwarza sobie traumatyczne doświadczenie, a w kluczowym momencie z użyciem jakiegoś bezsensownego słowa-znaku typu "ambabamba" nagle wychodzi z hipnozy i pozwala to uwolnić się od ciężaru tamtego przeżycia. Jednocześnie zaznaczył, że nie ma żadnych "twardych" dowodów, że takie metody są skuteczne, można co najwyżej wypróbować na sobie.
Znamienne (a może symboliczne) było to, że kiedy dostawałem polecenie typu "zamknij oczy", to zamykałem je, ale tylko na chwilę, albo też zamykałem tylko jedno oko, a drugie dalej śledziło, co się dzieje, tak jakby poza zupełnym oddaniem się flow istniał jeszcze dodatkowy, nieco zewnętrzny moduł "obserwatora" czuwającego nad bezpieczeństwem "śniącego". Być może tak właśnie czuję się zjeżdżając windą czy schodząc na niższe poziomy kopalni (zejść można bardzo głęboko, ale stale upewniając się ręką, że istnieje lina pozwalająca zachować kontakt z powierzchnią).
Działo się to chyba na zajęciach z rodzaju "Pracy z flow", ale nie w Satwa Jodze, tylko w jakimś innym miejscu. Było to ciekawe, bo nigdy w życiu nie miałem styczności z hipnozą, ale jednocześnie miałem silne przekonanie czy pewność (tak, jak to bywa tylko we śnie), że tak właśnie czuje się człowiek zahipnotyzowany. Przypominało to trochę stan "odpłynięcia", jaki ma się w kilka-kilkanaście sekund przed zaśnięciem, ale z zachowaniem w jakimś sensie pełnej przytomności i dużej koncentracji.
Nie pamiętam, jakiej metody Piotr użył, ale w każdym razie kiedy wszedłem już w stan hipnozy chodził ze mną po pokoju i dawał mi różne sugestie w rodzaju "teraz zamknij oczy". Było to dość zabawne, bo z jednej strony robiłem dokładnie to, co mi powiedział, a z drugiej miałem poczucie, że wszystko to robię wyłącznie z własnej woli. Miejscami było to też trochę creepy, bo Piotr cały czas się zagadkowo uśmiechał i podśmiewał się ze mnie, kiedy bez wahania wykonywałem polecenia, ale przy tym był to jednak uśmiech serdeczny i budzący zaufanie, nie miałem poczucia niebezpieczeństwa czy że coś jest nie w porządku, czułem też, że w każdej chwili, jeśli tylko zechcę, mogę natychmiast wrócić do pełnej przytomności.
Później omawialiśmy to sobie w kółeczku razem z jakąś hipnoterapeutką (ale to była inna dziewczyna niż ta, co gościła u nas na zajęciach) i Piotr powiedział, że hipnozy często używa się w leczeniu osób z jakimiś traumatycznymi przeżyciami - po wejściu w stan hipnozy taka osoba odtwarza sobie traumatyczne doświadczenie, a w kluczowym momencie z użyciem jakiegoś bezsensownego słowa-znaku typu "ambabamba" nagle wychodzi z hipnozy i pozwala to uwolnić się od ciężaru tamtego przeżycia. Jednocześnie zaznaczył, że nie ma żadnych "twardych" dowodów, że takie metody są skuteczne, można co najwyżej wypróbować na sobie.
Znamienne (a może symboliczne) było to, że kiedy dostawałem polecenie typu "zamknij oczy", to zamykałem je, ale tylko na chwilę, albo też zamykałem tylko jedno oko, a drugie dalej śledziło, co się dzieje, tak jakby poza zupełnym oddaniem się flow istniał jeszcze dodatkowy, nieco zewnętrzny moduł "obserwatora" czuwającego nad bezpieczeństwem "śniącego". Być może tak właśnie czuję się zjeżdżając windą czy schodząc na niższe poziomy kopalni (zejść można bardzo głęboko, ale stale upewniając się ręką, że istnieje lina pozwalająca zachować kontakt z powierzchnią).
Komentarze
Prześlij komentarz