[Hai Hung Dinh] Luźne (i to bardzo) przemyślenia po pierwszym tygodniu

To jeszcze nie to..
Wciąż czuję się kontrolowany przez jakąś niewidzialną siłę, która miesza mi myśli, knebluje usta oraz zawiązuje ręce i nogi. Chcę, ale wiecznie nie mogę - chyba pretty much perfekcyjne podsumowanie ostatnich lat mojego życia -.-
Nawet teraz, gdy to piszę, za bardzo próbuję kalkulować. Wyrachowanie w najmniej odpowiednim czasie i miejscu.

Ale... walczę, I guess :) Pewnie jeszcze nie na tyle, aby poczuć flow i odbierać wszystkie impulsy, które wysyła mi otoczenie. Szukam drogi która mnie gdzieś indziej zaprowadzi, ale to labirynt jest. Wewnętrzny labirynt. Ariadny jeszcze nie spotkałem :) Ale może, może za rogiem tuż, tuż...

Pewną podpowiedź dał mi chyba strumień świadomości. Poddałem się całkowicie obrazom, szukałem ich w głowie, w sobie. Pojawiały się, ale ciągle mi umykały. Gdy jakiś dorwałem, to tylko na chwilę, ale chwilka to była dość długa, abym zapamiętał obiekt i uczucia, które mi towarzyszyły. Zwłaszcza satysfakcję z tego, że coś miałem całkowicie dla siebie i nikt inny nie miał o niej dostępu.
Nie wiem czy to to, czego szukam. Wciąż czekam...

Pierwsze opowiadanie mi się udało. Za drugim razem, gdy występowałem w roli słuchacza, nie było już tak różowo. Przez szacunek (zbyt duży?) do mojego partnera, nie miałem serca ani odwagi powiedzieć kilku rzeczy. A i czułem, że słowa mnie ograniczyły. Nieskończenie wiele obrazów przekłuć w zaledwie kilka ciągów dźwięków - tego nie umiem jeszcze robić. Chyba brakuje mi samo-kontroli, samo-zrozumienia (czy jak to ująć), samodyscypliny. Za dużo oczekuję od innych i od siebie może? Na to muszę wciąż poszukuję odpowiedzi.

Pieśń - całkiem poetycka, ale jednocześnie prosta. Ludowa perełka w zalewie przesadnie skomplikowanego lub trywializującego kiczu. Przędzalnia vol. 2 ;)
Głos ćwiczyć trzeba, no i świadomość własnych możliwości wokalno-głosowych również zwiększyć. Bez tego znów mała szara myszka się ujawni we mnie. A to ponoć już zamknięty rozdział jest. NIE JEST!

Już prawie północ, a na jutro znów trzeba przygotować ciało i umysł na kolejną ekspedycję w głąb siebie. Muszę zebrać siły. Życzcie mi powodzenia, mates. :))))




Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

[archiwum] Ela mome tekst plus mp3 plus gadanie 31.10.2017

[KP] zamiast zamknięcia

[MiK] Podsumowanie