[ISz] Impresja czwartkowa
[Ilona Szewczyk]
Boli mnie brzuch od nadmiaru mleka w shake'u. I od nadmiaru emocji, które w splot słoneczny przyjęłam. Mówisz do mnie: nie chcę twojego mleka, matka, trujące dla mnie jest. A usta wykrzywiają ci się w podkówkę, jak rozżalonemu dziecku, gdy płacz jest tuż-tuż.
Leżę naga na stole, to stół do masażu. Ufam, że jestem bezpieczna i w gronie otaczających mnie ludzi nie ma takich, którzy swoim wzrokiem pogwałcili by moją intymność. Wiem to, a jednak po zejściu z tego stołu czuję się anonimowo zgwałcona przez nie wiadomo kogo. Boli mnie całe ciało, zbiera mi się na wymioty, kłuje mnie serce.
Przypominam sobie, że jestem świątynią, która stoi niezniszczona, choć wtargnęły do niej hordy barbarzyńców i sprofanowały jej wnętrze - odeszli barbarzyńcy, ona nadal stoi. Nic się nie zmieniło.
Powiedział: nie chcę twojego mleka. Trujące jest.
I choć moje piersi nabrzmiały pokarmem, to mój mały synek głoduje, a ja wylewam mleko na ziemię.
Za dużo mleka.
Ofiara z mleka dla ziemnych skrzatów. Dla Matki Ziemi.
Dla głodnych, wiecznie głodnych duchów.
Boli mnie brzuch od nadmiaru mleka w shake'u. I od nadmiaru emocji, które w splot słoneczny przyjęłam. Mówisz do mnie: nie chcę twojego mleka, matka, trujące dla mnie jest. A usta wykrzywiają ci się w podkówkę, jak rozżalonemu dziecku, gdy płacz jest tuż-tuż.
Leżę naga na stole, to stół do masażu. Ufam, że jestem bezpieczna i w gronie otaczających mnie ludzi nie ma takich, którzy swoim wzrokiem pogwałcili by moją intymność. Wiem to, a jednak po zejściu z tego stołu czuję się anonimowo zgwałcona przez nie wiadomo kogo. Boli mnie całe ciało, zbiera mi się na wymioty, kłuje mnie serce.
Przypominam sobie, że jestem świątynią, która stoi niezniszczona, choć wtargnęły do niej hordy barbarzyńców i sprofanowały jej wnętrze - odeszli barbarzyńcy, ona nadal stoi. Nic się nie zmieniło.
Powiedział: nie chcę twojego mleka. Trujące jest.
I choć moje piersi nabrzmiały pokarmem, to mój mały synek głoduje, a ja wylewam mleko na ziemię.
Za dużo mleka.
Ofiara z mleka dla ziemnych skrzatów. Dla Matki Ziemi.
Dla głodnych, wiecznie głodnych duchów.
Komentarze
Prześlij komentarz