[KK] Tekst puszczony (praca domowa z 2.11)

[Kasia Kwaśniewicz]


1.Światło a może fala, dźwięk. Czuję coś pod stopami, piasek między palcami, żaba z czymś na grzbiecie, za nią drzewo, stare. Niby fale, niby wiatr, skrzypce dzieś w oddali, piasek podemną, kim oni są? Nie widzę, maski, albo czarne płachty mają nie widzę. O czym śnię, nie wiem,, chcę być w tym. Jestestwo, chcę zostać w s nim, na zawsze, choć może jeszcze nie teraz. Ona ma coś dla mnie, biegnę, choć jednak stoją może, zostaję sama, ciemno, ciepło. Dobre duchy przy mnie, płyną, strasznie wyglądają, ale dobre, szelest słyszę. Ale nie ma strachu, ciepło, dobro. Strasznie to wygląda, ktoś by się rpzeraził, a ja czuję się świegtnie, spokówj, żaby, żal odlatuje, płynę. Chodź stoję, to płynę, powoli, z umiarem, no zobacz. Jestem tutaj jestem. O czym może śnić człowiek? Zobacz, ja ma swoją drogę, chcesz się nią przejść? Obiecujesz mi atłas, szatę niebieską. Materiał miękki, długi rękaw, wyjściowy taki ciuch. Zapina się na guziki przy nadgarstkach, a potem i tak to trzeba ściągać, za dużo roboty. Po co to ubieranie komu, czuję wiatr na ciele, wolność, wiatr, skóra oddycha, dusza oddycha, jesteśmy jednością jakims sposobem, nie muszę nawet Ci mówić. Ale innym mówię, śmieją się, a to maska, maska albo koty płaczące. Nie wiem. Nie zjmuję się tym, chcę biec dalej, z Tobą w sercu, ale może być też bez, nie zamierzam myśleć o tym \dłużej, więc czemu piszę to w kółko, nie szkodzi. Oby światr kręcił się do oporu, jakby go przepołowić  w środku byłby rośliny, sadzonki, dużo plączy, zieleni i pomarańczowe dynie, ale zamknijmy ziemię na zawiasy. Słucham muzyki, nie wiem, czy ona pomaga, czy przeszkadza, jakies powiadomienie, przyszło, zaproszenie na wydarzenie, nie sprawdzę, ale widze tqwarz blond włosy, suche spojrzenie, uśmiech cyniczny, co to za fejsbuk, kim oni są ci ludzie, fscynujące. Nie odetchnę, póki krawędź chodnika dotyka mojego kolana, nie wierzę, mogę iść tu a potem wspiąć się na drzewi, zobaczyć lkiście z bliska, poczuć, zeskoczyć, czuś wiatrz w spadaniu, kocham koty. Widzę taką wstęgę, po przerwie, myślę o niej, może wykorzystam, rozpalę, jakoś przykryję nią siebie, zostanę, uśmiechnę się, piszę to w półśnie, ręce same na klawiaturze klikają jak maszyna stara do szycia, a może do pisania przecież, one pisały dużo, ja piszę. Księgarnia, na parapecie książki, ja mam kilka, czytam, żyję tym, literki wchodzą mi w oko. Jak? No odklejają się od strony, wchodzą, ja patrze,m a mam tatuaż na nadgarstku, napis. Z literek tych, nie wiem czy to dobrze miejsce. Czemu poytam? Nie chcę siebie zadręczxać, o tym że falbana jest potrzebna na sukni, albo żabot, kim oni są, nie pytałam. Kot, czatno biały, pytsk biały, ja lubie go głaskać, on żyje swoim światem, prawie usnęłam, muzyka tak na mnie wpływa, oby oby a może nie piszczać jej, kim ona jest, pianino, ja chcę to słyszeć, oczyszczenie, brzdęk, duże krople spadają, ja słucham, zamarzają, so[;e, spadają, ciężkie, powoli, jestem w żabim mieście, lub gekony to, a nie chcesz zobaczyć, łapy takie i palce przyczepne, nie widziałeś. Sz;anam wodzę. Ale wjadę, samochodem, zostawię go, po co, koła, maska, nie chcę, idę z buta, biegnę potem choć sandały mam na rzepy, patyki nw stopie, paznokcie nie do końca, na brązowo się ubrałeś, czemu? Czerwone trochę widzę, jasne włosy, blask, jak siec pajęcza włosy długie, szare, siew nawet, jak nić anioła na choince, bącki, jakaś pozycja nowa, libię to odkrywać, ciało człowieka, jakie ociężał;e, ja zasypiam
2.co powiesz na to, słyszę klawiatury dźwięk, kciuk na klawiszu, włosy zakręcone, zakola, nos duży, siedzi, skupiony, a ja mam zadanie, misję, poczuć to, poczuć, ja mogę tak siedzieć, nie widzę wyraźnie, chodź nie chcę nawet, nie ma znaczenia, niech tak zostanie, idę, widzę drzewo, drzwi z drzewa, klamka z metalu, wejść, nie wejść. Nie wchodzę, ale uchylam, nie myśleć, nie myśleć. Opłok pojawia się w mojej głoiwe, powoli leci, jakaś kometa przez niego, słyszę nawet dźwięk jej, zanika im dalej, zostawia ślat, jak gwiazda betlejemska, a siano pod kołyskę szelsći. Widzę romb brązowy, to kojarzy się jakoś dobrze, ze spokojem, słowo nie samo się pisze, czuję zapach mydła, chemiczny, ale mango, niby natura, piana na rękach, nie sądzę, żeby to było jakieś. Pojemniki, włóż tam co chcesz, herbatę, a potem zamknij, potem znów otwórz, zrób napar, nie musisz wypić, stół duży, drweniany, ludzi dużo siedzi, mieszczą się, a ja myślę o ścianie, o tej ścianie, co odpycham się nogami od niej, skarpetki spadają ze stóp, zwijam się w embrion, oczy zamknięte, lecę. Lecę chodź jestem przy ziemi, to czuję, że latam, chodź czuję podłogę, latam wysoko, już wiem jak to praki czuję, a czuję wiatr i ziemię naraz i latam, snuję się swoje ciało, chodź nie moje, nie moje, bo nie mam go przecież. Jestem duszą, przezroczyst.ą, bez formy, odchodzą wszystkie myśli, lęk, wstyd, lęk. Nie mają sensu one, idę więc i wznoszę się ku górze dalej, ręce mają pióra na skórze, chodź może i nie, nie wiem. Można wspinać się na górę ze śniegiem na szczycie, a gdy śniek, przelecę nad nim. Może jakiś mech zobaczę, woda wycieka z iego, ślimaki po nim chodzą, życie. Dom na plecach, dom przy sobie, książek dużo czytam ostatnio, zawsze myślałam, że chcę, a potem złość jakaś przychodziła, że nie., a  teraz spokój, to takie mile czuć spomkój,. Spokojne wszystko, wszystko płynie i wszystko lata, stoły, dywan czerwony z frędzalami, krzesło w kuchni i cały komplet krzeseł, blat niezmyty po …śniadaniu, ale to nic, zaraz ogarnę, bez pośpiechu, sprzężyna przyszła mi do głowy, ale to chyba ta rozmowa, którą… słyszę, co mój tata wypowiadaa z ust rzeczy, a słyszę pojedyncze słoa, no jak to tak chcę się wyłączyć, chodź w sumie nieważne, może się ie udać, przeżyję. Widzę jakiśrów z wodą, któa płynie, mogra gleba, lis przeskakuje nad nim, łądka, fala, taka Tajlandia trochę, konar jakiś na wodzie, który uratuje nas może ale nie dzi, dziś nie trzeba, płynę spokojnie, patrzę na boki, jest mega ciepło, ale nie parno, jak się zastanowię, jest jak po poerzyną, idealnie, nie pocę się czy coś, płynę widzę zielone rzeczy. Butelkowa zieleć wokół, a ja płynę, bezpiecznie, spokojnie, nie potrzenuję nic więcej, mogę tak płynąć do końca, ie ważne, co to koniec, może jyz przepłynęłam koniec, a już bezkres suę zaczął, płynąć nie muszę, ale jest to przyjemne, mogę tu zostać, nawet fal nie ma, ale gdzieś nabrzegu stoi, daleko, włosy kręcone, fala spokojnu na mnie przechodzi, przepływa, czuję to, to ciepło, to rozkosz miła. Może Bó to widzi, gdzieś przez chmury, czuwa, wspiera, powie coś do mnie? Nie wiem, nie musi, ja nie czuję potrzeby rozmowy, uczucia są, czuję, lecę, płynę, spokój, nie wiem nawet gdzie i jak wyglądają moje włosy, może ich nie mam, a to nic nie szkodzi, nie mam też szęs, może moja twarz nie ma kształtu, a ja lubuę wszystko, moja szyja trzyma głowę, to najważniejsze, brwi mogę nie mieć. Brokat na szacie, takiej jak król ma, z takim białym futrem na kkrawędziach, betło, te znaki królewskie, wiesz, znasz. On siedzi, duma jego na zewnądrz, a sandały nosi iakoś tak nie pasuje to, chodź teraz taka moda, on siedzi, musi mieć dumną twarz, albo myś;li, ze musi, tak trzeba., a ja traktuje go jak równy z równm, przytulam, nie wiem, co on nosi, bardziej co nosi jego serce chce widzieć, co on tam ma, chodź przeżyję, gdy się nie dowiem, bo biegnę dalej, soja sciezka z patykami małymi, mrówkami pod nogami, nie widziałam ich wcześniej.

KOMENTARZ
Podczas wtorkowego ćwiczenia ze słuchaniem 2 osoby, byłam słuchaczem i czułam lekki niedosyt, że sama nie mogłam być po 2 stronie. To ćwiczenie przybliżyło mnie, tak myślę, do tamtej sytuacji i było bardzo cennym doświadczeniem. Staram się uwalniać, dać się ponieść flow i w wersji pisanej było to bardzo ciekawe. Na szczęście umiem pisać na klawiaturze z zamkniętymi oczami, dzięki czemu mogłam nie skupiać się na pisaniu, to działo się automatycznie. Podzieliłam to zadanie na 2 części – w pierwsze części w tle puściłam muzykę relaksacyjną, a obrazy, które mi się pojawiały były z nią często, choć nie zawsze, powiązane. Czasem pozwalałam iść za tym, co sugerują mi dźwięki i dać się temu ponieść, czasem dźwięki były, ale przechodziłam w tryp ze słuchowego na emocjonalny i muzyka nie miała, chyba, już takiego wpływtu na to, co pisałam. Byłam w lekkim stanie uśpienia, bliska zaśnięcia. Pisałam późnym wieczorem, musiałam przerwać pisanie na sen, bo pisałam już w prawie pierwszej fazie snu pod koniec. To pozwoliło mi się dodatkowo dać ponieść, nie myśleć, jakbym przyjmowała z akceptacją to, co mi się śni i zapisywała ten sen.
W drugiej części nie było muzyki, zrobiłam ją na drugi dzień, rano. Dochodziły tylko naturalne głosy zzewnątrz, które czaszem miały wpływ na to, co przychodziło mi do głowy. Zdarzało się, w obu częściach zadania, że zaczęłam planować, wtedy starałam się wyłączyć myślenie, wyczyścić głowę i poczekać na pierwszy obraz, który się pojawi.
Całe ćwiczenie było dla mnie ogromnie cennym doświadczeniem, formą medytacji, oczyszczenia, ćwiczenia flow. Myślę, że będę je robić nieraz, nawet kiedy nie będzie to zadaniem domowym 😊

Komentarze

  1. Przydaje się bezwzrokowe pisanie na maszynie. 👍
    Jak ktoś tego nie potrafi, to zostaje pismo automatyczne.

    OdpowiedzUsuń
  2. [AK]
    super, dziękuję, że sie podzieliłaś tym doświadczeniem. Nabrałam chęci by też coś takiego zrobić

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

[archiwum] Ela mome tekst plus mp3 plus gadanie 31.10.2017

[KP] zamiast zamknięcia

[MiK] Podsumowanie