Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2018

[ISz] Już nic więcej nie napiszę

...bo to zbyt osobiste? Zamknęliśmy projekt i nic więcej się nie wydarzy. Pobiegliśmy, poszliśmy, polecieliśmy, popełniliśmy w świat. Szukać tego, co już tylko nasze. Czasem bardzo, bardzo daleko stąd. Zaglądam czasem na bloga. Mimo wszystko. Nie ma nowych wpisów. Ani zdjęć z podróży. Nie ma już nic.

[KP] co jest do domknięcia

Ale, żeby nie było, że odpuszczam ten temat. Chwilo trwaj wiecznie...;) Jedyna recepta na tę 'pigułkę po' jaka obecnie przychodzi mi do głowy... postaram się złapać kilka haseł, które wciąż rezonują po czasie. Mam nadzieję, że filmy i pliki z gadania pomogą. Tymczasem wrzucam te kilka słów o grze. Napisałam jako odpowiedź na pytanie: W czym ci jesteśmy potrzebni, co jest do domknięcia? Akurat przed spotkaniem, na którym poprosiliście, żebym mniej grała. Nie opublikowałam wtedy (18.12), bo myślałam, że rozszerzę ten tekst. Ale ponieważ do tej pory tego nie zrobiłam, więc wrzucam jako zaległą impresję. W mojej interpretacji wtedy to przeszło w pytanie: Co się otworzyło? (przepisuję z oryginalnego kartonu po wełnianych majtkach. patrz: upcykling) "Spotkanie z Flow to czas dany sobie na przepracowanie wswoich ciśnień - dlatego nasuwa mi się wciąż to słowo 'gra". Słowo GRA, które wywołuje na waszych twarzach grymas albo lekki popłoch. Trochę mnie to zbija z pantał

[KP] zamiast zamknięcia

[KP] Jakoś mi to podsumowanie nie pasuje. Mam poczucie, że za dużo mnie ominęło, kiedy nie mogłam z Wami być. Mam poczucie, że za mało z tego co pojawiało mi się jako feedback po spotkaniach udało mi się zapisać, nie mówiąc o opublikowaniu. A mam taką potrzebę i czuję, że to wisi nade mną. Gorzej jeszcze, kiedy czytam o Waszych odczuciach po całym 'kursie' i zupełnie, ale to zupełnie nie utożsamiam się z tymi uczuciami. Zwłaszcza z narastającym spadkiem energii, o którym mówicie / piszecie. Zdecydowanie za mało dla mnie czasu było. Te dwa miesiące skończyły się zaraz po starcie właściwie. (Co nie zmienia faktu, że łatwiej je i lepiej było z tym flow z tyłu głowy przeżyć). Więc z tym uczuciem, że oto TO się zaczęło właśnie, wcale nie chcę kończyć i produkować podsumowania (żadnego!). I co o tym pomyślę, to mnie to wkurza. No bo jak to, tyle w tych spotkaniach potencjału jest - było... Nie udało mi się tak zadziałać, żeby czuć jakieś znudzenie, wypalenie czy opadanie, za to frus

[AB] Praca z flow. Zamknięcie.

Nie mam poczucia, że czegoś było za dużo albo za mało. Mam poczucie, że było tak jak właśnie powinno być. Nasze działania i decyzje były potrzebne i uzasadnione dla nas. Kilka moich prac na pewno zapamiętam na długo, co najmniej dwie były przełomowe. Przed rozpoczęciem projektu zadałam sobie kilkanaście pytań. To miała być dla mnie wskazówka czego z flow szukać. Cel był ważny, tak samo ważny, jak brak oczekiwań. Żeby móc zacząć brać musiałam przestać oceniać. Ważne było, żeby zaufać. Jedno flow to nie zbiór różnych flow’ów. Moim zdaniem praca w projekcie była lustrem naszej grupy. Dużo zadań było odpowiedzią na energię grupy. Czasem było celowym złamaniem jej oczekiwań. Z czasem przestaliśmy rezygnować z siebie i jako grupa przestawaliśmy istnieć, zaczęliśmy być zbiorem coraz bardziej wyrazistych jednostek. Ciekawie było obserwować to przejście. Osobiście nie mam potrzeby gadać po działaniu i raczej nie wynoszę z takich gadań zbyt wiele. Jednak potrzebuję ich, żeby się os

[PF] notka końcowa

[Piotr Filonowicz] Ciekawe, że są nagrania. Że jest blog. Że to zadanie podsumowania. Gdyby nie było, nie miałbym już połączenia z przeszłym. Teraz powolutku odświeżam. Obejrzałem kilka filmów i zaczynam rozumieć. Zmierzyliśmy się z bardzo wymagającą strukturą projektu (czy też "brakiem struktury" jak wolą Koty). Nie było żadnego z góry określonego celu. Były tylko spotkania w działaniu, tylko tu i teraz z dołączonymi do tego ramkami zadań. To, że przetrwaliśmy do końca w tym mocno zróżnicowanym składzie, uważam za spory sukces. Dwa miesiące spotkań to dwa miesiące bycia u początku. Dotknięć. Nie umiem zamrażać doświadczenia w czasie. Intensywne, kilkudniowe i codzienne warsztaty mają szczególny charakter. Tam jesteśmy bardziej w ciągłej drodze. W spotkaniach dwa razy w tygodniu ruszamy za każdym razem z innego miejsca. To nie jest miejsce, w którym skończyliśmy kilka dni temu. To jest miejsce, w którym jesteśmy teraz. Więc niejako zawsze ruszamy w nową drogę. Imp

[MiK] Podsumowanie

Nie mam w tej chwili weny na bardzo obszerne wypracowanie, więc napiszę tylko o paru głównych wątkach. Projekt kończę z ambiwalentnymi odczuciami. Było dla mnie trochę momentów wartościowych, cennych (niektóre z nich wymieniam na końcu), na pewno coś odkryłem, ale trudno mi nie myśleć, że coś nie do końca "wyszło". Probierzem wkręcenia w jakieś zdarzenie życiowe, sytuację, bycie w jakimś miejscu jest dla mnie często chęć fotografowania, tutaj jakoś nie miałem za bardzo napalenia na to, żeby wyciągać aparat (pomijając trudności techniczne z robieniem zdjeć, jak się samemu jest działającym), i konstatuję to z pewnym smutkiem czy niedosytem. Wydaje mi się, że głównym składnikiem, którego brakowało w projekcie, jest jakiegoś rodzaju struktura czy dyscyplina pracy. W zasadzie na każdych zajęciach zaczynaliśmy "od zera", eksplorując różne wątki i ćwiczenia, czasem jakieś motywy (jak "opowiadanie snu") przewijały się trochę dłużej, ale nie miałem poczucia, że

[MaK] Zakończenie

(może coś jeszcze dopiszę potem) Projekt Flow skończyłem z poczuciem, że było letnio. Ani beznadziejnie, ani WOW. Od jakiegoś czasu cierpię na zmęczenie, niedobór energii, snu. Na nasze spotkania przychodziłem często właśnie w stanie mniejszego czy większego zmęczenia. Czasem to, co robiliśmy, sprawiało, że się rozkręcałem, czasem nie. Zazwyczaj zaczynało się właśnie letnio - nie czułem w powietrzu za wiele podjarania "o kurde, kolejny odcinek pracy z flow, zaczynajmy czym prędzej!", raczej zaczynało się sennie, spóźnienia itp. Było trochę pozytywnych zaskoczeń - np. kiedy pierwszy raz robiliśmy akwarium, przez pierwsze dwa przebiegi wydawało mi się, że będzie zdechle, ale za trzecim rozkręciło się i działy się interesujące rzeczy. Myślę, że to wrażenie "energetycznej letniości" to pochodna wielu czynników. Przeszkadzał mi brak dyscypliny: spóźnienia, brak wpisów na blogu, "kawiarnia" w sali (mimo wielokrotnych próśb Piotra). Myślę, że jeśli projekt

Przypomnienie praca domowa

Najlepszego w Nowym Roku! Przypominam, że podsumowanie projektu ma czas do jutra.